Kilka miesięcy temu, podczas
wizyty u sąsiadów, Wojtusiowi bardzo spodobał się posiadany przez nich jeździk.
Zainteresował go zwłaszcza panel z rozmaitymi guziczkami, przyciskami,
pokrętłem itd. Z uwagi na bardzo korzystne dla Wojtusia rozwiązanie w postaci
bocznych zabezpieczeń, pożyczyliśmy go na kilka tygodni, ale tak się jakoś u
nas zadomowił, że został do dziśJ
Oczywiście za przyzwoleniem sąsiadów.
Wojtuś głównie na nim
siedział, kiwał się do przodu, do tyłu i na boki, bawił się panelem, po jakimś
czasie posiadł nawet umiejętność odpychania się nóżkami i jeżdżenia do tyłu. Potem
nie chciał w ogóle wsiadać do jeździka, chyba, że zainteresowało się nim jakieś
inne przebywające u nas dziecko. Nosiłam się nawet z zamiarem oddania go właścicielom,
tym bardziej, że też maja małe dzieci. Ale mają jeszcze inny jeździk i niekoniecznie
mieli ochotę na powrót drugiego, który, jakby nie było, jakiś kąt zawsze
zajmuje. Został zatem u nas. I tak sobie stoi w rogu przedpokoju.
Dziś jeździk ponownie wrócił
do łask naszego synka, który po śniadaniu i porannej pionizacji zapragnął wsiąść do „ata”. Ale tym razem nie skończyło się
na tym, co dotychczas, ponieważ … Wojtek ruszył DO PRZODU!!! Powoli, z ogromnym
wysiłkiem, ale jechał do przoduJ
Nie musze chyba pisać, ile narobiłam hałasu krzycząc z radości i chwaląc mojego
dzielnego maluchaJJJ
Kolejny mały wielki krokJ
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz