Jeszcze niedawno śmiałam się czytając wpis mamy Sebastiana o ich szlaczkowych perypetiach.
Teraz takie sytuacje stały się naszą codziennością. Jak pisałam wczoraj, pisanie, rysowanie, zwłaszcza szlaczków przychodzi Wojtusiowi z przeogromnym trudem. A ja się upieram i walczę o to, żeby jednak mu się chciało. Cóż jednak z moich wysiłków, kiedy syn wprost dziś stwierdził, że TO JEST NUDNE! Zachęcam więc niestrudzona dalej, przekupuję komputerem i ulubionymi grami Wojtusia, ale wcale nie jest to takie proste. Dziś np. prawie godzinę męczył niewielkie w moim przekonaniu coś tam do narysowania, a ile przy tym narysował rzeczy ponad to, co miał zrobić, ile dziurek w kartce zrobił itd... Mniej więcej w połowie pracy powiedział:
- Mamo, ja mam najlepsi pomyśł!
- Jaki? - pytam zaciekawiona.
- No zieby dać mi komputel beź ślaćków!