niedziela, 13 października 2013

Baterie

Baterie były u nas w ostatnim czasie towarem deficytowym. W większości sprzętów i zabawek Wojtusia albo się niepostrzeżenie wyczerpały, albo były w nich jakieś dziwne niedostatki, nawet nasze dwa piloty miały tylko połowę przysługujących im baterii, trzeba było zatem wyjąć z jednego i włożyć do drugiego, żeby przełączyć TV... Na szczęście uzupełniliśmy braki i mamy już nawet zapas.
 
Te moje też niestety w ostatnim czasie rozładowują się troszeczkę zbyt szybko... Ratuje je w pewnym stopniu tzw. tryb awaryjny w postaci dużej ilości codziennych obowiązków (tak, tak, brak pracy zawodowej niekoniecznie jest równoznaczny z nudą i nadmiarem wolnego czasu). Działam więc czasami jak automat, dzieląc czas między jedno małe, uzależnione ode mnie niemal całkowicie, a drugie starsze, które też wszelkimi sposobami o ten czas zabiega i go bardzo potrzebuje. I tata tak bardzo zapracowany. Chyba jednak cieszę się, że ten tryb awaryjny jest, bo dzięki niemu nie pogrążam się całkowicie w stanie jesiennym, który pojawił się trochę za wcześnie i który podstępnie wkrada się w moje myśli zaczynające niespokojnie krążyć wokół tego, co by było, gdyby i dlaczego i jak to będzie i w ogóle...
 
Chyba dlatego chwilowe milczenie na blogu.
 
Mam nadzieję, że te braki również uda się uzupełnić:)