Mniej więcej trzy tygodnie temu Wojtuś ostatecznie rozstał się ze smoczkiem, pisałam o tym tu. Mimo moich obaw, obyło się bez większego bólu i rozpaczy, do tej pory jedynie kilka razy wspomniał, że boi się spać bez smoczka, ale jest to po prostu żart z jego strony:)
Kilka dni temu natomiast nastąpiło...pożegnanie z pieluchą! Jeszcze niezupełnie całkowite, bo na czas snu i do samochodu pieluszkę jeszcze zakładamy, ale Wojtek i tak pięknie woła, że chce siku, nawet kiedy ma na sobie pieluchę i mówię mu, że może w nią nasikać, on cierpliwie czeka. Już od jakiegoś czasu Wojtek sygnalizował potrzebę zrobienia siusiu, ale wyglądało to tak, że oznajmiał mi, że robi siusiu w pieluchę i nie było mowy o zaczekaniu, o posadzeniu na nocnik, chyba, że tuż po przebudzeniu udało mi się zdążyć szybciutko posadzić go na nocnik. A tu już prawie trzy lata chłopak ma... I ta sama historia z oznajmieniem zamiaru nasikania w pieluchę miała miejsce we wtorek podczas rehabilitacji z Panem Krzysztofem, który ma niezwykle skuteczny i pozytywny wpływ na Wojtusia (co widać podczas prowadzonych przez niego ćwiczeń). Pan Krzysztof, któremu jestem bardzo wdzięczna, po prostu spokojnie, ale stanowczo wytłumaczył Wojtkowi, że jest za duży, żeby sikać w pieluchę i od tej chwili ma to robić na nocnik albo sedes. Trochę łez się polało... Był nawet protest i obrażony Wojtuś... I stanowcze stwierdzenie Wojtusia, że on chce być malutki i sikać w pieluchę... Ale jednak od tamtej chwili już w nią nie sika:) Nie wiem, czy to już po problemie, czy po prostu się udało i już, bo jednak z tego co pamiętam, Ola oduczała się korzystania z pieluchy około tygodnia, ale w tym czasie zdarzały się zamoczone majteczki. A Wojtek, póki co, na razie jest bardzo dzielny i za każdym razem chce na nocnik albo na sedes:)