sobota, 22 lutego 2014

Ferie

Pierwszy tydzień już prawie za nami. Jedna połowa damsko-męska naszej rodziny spędziła go w górach, szusując po sztucznie naśnieżonych stokach iskrzących swą bielą wśród już prawie wiosennych szczytów gór. Wracają jutro, stęsknieni czekamy.



Druga połowa damsko-męska spędziła ten tydzień w domu, ja - z jednej strony troszkę leniwie, bo jednak obowiązków miałam mniej, a z drugiej, miałam czas, żeby wieczorami popracować nad swoją kondycją. Ciekawa jestem, czy zdołam utrzymać przyjęty rytm ćwiczeń:) Wojtuś - wróciliśmy do stałego rytmu rehabilitacji, poodwiedzaliśmy się z sąsiadami, zaliczyliśmy wizytę u fryzjera, oto jej efekt:


Było zatem spokojnie, cicho, troszkę leniwie. Przyszły tydzień natomiast - zważywszy na plany Oli niemal na każdy dzień - zapowiada się już zupełnie inaczej:)

sobota, 15 lutego 2014

Już nie kaszlemy

Tym razem, w przeciwieństwie do ciągnącego się wieczność kaszlu jesiennego, kaszel już  minął. Wojtuś jest zdrowy, wrócił mu apetyt i dobry humor - ten nie tylko Wojtusiowi - mamie również. Dziękujemy zatem za mocne trzymanie kciuków. 

Po kilkudniowym odpoczynku wracamy zatem do codziennych ćwiczeń, co wcale nie jest takie proste, gdyż Wojtuś przechodzi już nie pierwszy bunt dotyczący właśnie rehabilitacji. Muszę się porządnie napracować, momentami nadenerwować, żeby chciał ze mną współpracować. Jak tylko siadamy do pracy, zaczynają się głupie miny, wyginanie i inne opory. Dziś jednak udało się nam wykonać bardzo porządny zestaw ćwiczeń, z czego jestem niezmiernie zadowolona.

Nie odpuszczamy również ćwiczeń oddechowych. Mamy nasz codzienny zestaw, do którego między innymi zalicza się  to:



Jak widać, zwykła butelka z wodą, 2 długie rurki (jedna ze starego zepsutego inhalatora, druga od kroplówki). Dmuchamy codziennie kilka razy - ok 8-10, po 4-5 dmuchnięć za każdym razem, w każdą rurkę osobno i w obie razem. W tą cieńszą wcale nie jest tak łatwo, ale Wojtuś radzi sobie naprawdę dobrze. Mamy też rozmaite trąbki, gwizdki itd., ale ta butelka mobilizuje nas najbardziej do systematycznej pracy. 

sobota, 8 lutego 2014

Kaszlemy

Po trzymiesięcznym okresie błogiego spokoju i ogromnej radości, że tacy jesteśmy dzielni, bo nie chorujemy, dopadło niestety i nas. Najpierw Ola poskarżyła się na delikatny ból gardła, doszła chrypka i katar, a po kilku dniach przeszło sobie na Wojtusia. Tylko u niego doszła nieco podwyższona temperatura, trwająca całe szczęście tylko 2 doby i dołączył kaszel. I na razie kaszel mamy i się z nim męczymy. Prosimy zatem o mocne trzymanie kciuków, żeby nie trwał długo. 

poniedziałek, 3 lutego 2014

Kolega

Od pewnego czasu Wojtuś ma kolegę. Wcale nie takiego nowego kolegę, bo o swoim istnieniu chłopaki - choć nieświadomi tego - wiedzą od samego początku, niejednokrotnie też mieli okazję spotkać się latem na  podwórku - w końcu są sąsiadami. Jesień i zima odizolowała od siebie jednak podwórkowe towarzystwo. Kiedy jednak choróbska nie stoją na przeszkodzie, a rówieśnik mieszka tuż obok, dobrze jest rozwijać znajomość, co służy zapewne obydwu chłopakom. 

Ich początkowe spotkania były bardzo nieśmiałe -  każdy z nich, bohater w swoim domu, u tego drugiego już znacznie spokojniejszy i cichy. Bawili się razem, ale tak troszkę obok siebie, zajęci swoimi sprawami. Z każdym spotkaniem jednak nabierali coraz większej pewności siebie, tak więc już i drobne kłótnie się zdarzają i płacze, ale i wspólne szaleństwa. Tadzio bowiem to pełen nieokiełznanego temperamentu nieustraszony trzylatek, który dzięki swojej niespożytej energii zdąży obsłużyć w zabawie i siebie i Wojtka. Jego żywiołowość udziela się nawet Wojtkowi - kiedy zaczynają razem krzyczeć, ściany drżą:)

Były już zatem rozmaite wspólne zajęcia plastyczne, było gaszenie pożaru (w towarzystwie strażaka wyposażonego w cały niezbędny sprzęt strażacki to nieuniknione), dzięki Tadziowi zapoznaliśmy się z prześmieszną Maszą i jej opiekunem Niedźwiedziem z pewnej rosyjskiej bajeczki, były klocki, kręgle, lepienie bałwana... Wspólna zabawa sprawia chłopkom dużą przyjemność. Dlatego od pewnego czsu standardowym pytaniem Wojtusia jest: "Kiedy idziemy do Tadzia?" albo "Kiedy przyjdzie Tadzio?".