Tym razem, w przeciwieństwie do ciągnącego się wieczność kaszlu jesiennego, kaszel już minął. Wojtuś jest zdrowy, wrócił mu apetyt i dobry humor - ten nie tylko Wojtusiowi - mamie również. Dziękujemy zatem za mocne trzymanie kciuków.
Po kilkudniowym odpoczynku wracamy zatem do codziennych ćwiczeń, co wcale nie jest takie proste, gdyż Wojtuś przechodzi już nie pierwszy bunt dotyczący właśnie rehabilitacji. Muszę się porządnie napracować, momentami nadenerwować, żeby chciał ze mną współpracować. Jak tylko siadamy do pracy, zaczynają się głupie miny, wyginanie i inne opory. Dziś jednak udało się nam wykonać bardzo porządny zestaw ćwiczeń, z czego jestem niezmiernie zadowolona.
Nie odpuszczamy również ćwiczeń oddechowych. Mamy nasz codzienny zestaw, do którego między innymi zalicza się to:
Jak widać, zwykła butelka z wodą, 2 długie rurki (jedna ze starego zepsutego inhalatora, druga od kroplówki). Dmuchamy codziennie kilka razy - ok 8-10, po 4-5 dmuchnięć za każdym razem, w każdą rurkę osobno i w obie razem. W tą cieńszą wcale nie jest tak łatwo, ale Wojtuś radzi sobie naprawdę dobrze. Mamy też rozmaite trąbki, gwizdki itd., ale ta butelka mobilizuje nas najbardziej do systematycznej pracy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz