poniedziałek, 3 lutego 2014

Kolega

Od pewnego czasu Wojtuś ma kolegę. Wcale nie takiego nowego kolegę, bo o swoim istnieniu chłopaki - choć nieświadomi tego - wiedzą od samego początku, niejednokrotnie też mieli okazję spotkać się latem na  podwórku - w końcu są sąsiadami. Jesień i zima odizolowała od siebie jednak podwórkowe towarzystwo. Kiedy jednak choróbska nie stoją na przeszkodzie, a rówieśnik mieszka tuż obok, dobrze jest rozwijać znajomość, co służy zapewne obydwu chłopakom. 

Ich początkowe spotkania były bardzo nieśmiałe -  każdy z nich, bohater w swoim domu, u tego drugiego już znacznie spokojniejszy i cichy. Bawili się razem, ale tak troszkę obok siebie, zajęci swoimi sprawami. Z każdym spotkaniem jednak nabierali coraz większej pewności siebie, tak więc już i drobne kłótnie się zdarzają i płacze, ale i wspólne szaleństwa. Tadzio bowiem to pełen nieokiełznanego temperamentu nieustraszony trzylatek, który dzięki swojej niespożytej energii zdąży obsłużyć w zabawie i siebie i Wojtka. Jego żywiołowość udziela się nawet Wojtkowi - kiedy zaczynają razem krzyczeć, ściany drżą:)

Były już zatem rozmaite wspólne zajęcia plastyczne, było gaszenie pożaru (w towarzystwie strażaka wyposażonego w cały niezbędny sprzęt strażacki to nieuniknione), dzięki Tadziowi zapoznaliśmy się z prześmieszną Maszą i jej opiekunem Niedźwiedziem z pewnej rosyjskiej bajeczki, były klocki, kręgle, lepienie bałwana... Wspólna zabawa sprawia chłopkom dużą przyjemność. Dlatego od pewnego czsu standardowym pytaniem Wojtusia jest: "Kiedy idziemy do Tadzia?" albo "Kiedy przyjdzie Tadzio?".






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz