Minionej zimy podstępny atak SMA odebrał Wojtusiowi
umiejętność samodzielnego siadania, klękania, przemieszczania się na kolanach,
czołgania się i raczkowania. W ciągu dwóch miesięcy, tydzień po tygodniu na
naszych, a głównie moich przerażonych oczach, uciekło wszystko… Strasznie to
przeżyłam.
Wiosną sytuacja się ustabilizowała, kondycja Wojtusia nieco się
poprawiła, nie odzyskał co prawda utraconej mobilności, ale zauważyliśmy, że
jest trochę lepiej niż było.
A w ostatnim czasie Wojtuś…
Potrafi zjechać na pupie z klina, ale nie tak jak na zjeżdżalni,
on z tego klina schodzi pupą, podpiera się po bokach rączkami, a jego tułów
pracuje na prawo i lewo wykonując przy tym kawał ciężkiej pracy (tego nauczyła
go ciocia rehabilitantka).
Siedząc na niskim stołeczku bez oparcia umie obrócić się na
nim o 180 a nawet 360 stopni, oczywiście podpierając się rączkami np. o kanapę.
Dziś, opisany wyżej obrót (tylko podczas siedzenia na
płaskim) wykonał w wannie podczas kąpieli.
Niby mała rzecz, a jednocześnie taka wielka i jak bardzo cieszy:)
Ciesze sie z Wami!
OdpowiedzUsuń