piątek, 21 września 2012

Terapia zajęciowa i infekcji cd…



Mimo iż posiadamy całą masę najprzeróżniejszych zabawek o mniejszym bądź większym przeznaczeniu edukacyjnym  i Wojtuś mógłby mieć z nich wiele pożytku, średnio wzbudzają one zainteresowanie naszego synka. Książki też są tylko na chwilkę. O wiele bardziej pasjonują go: piloty, telefony, klucze, kalkulatory i wszelkie inne urządzenia. Znacznie dłużej niż zabawką jest w stanie zająć się np. przelewaniem wody z jednego kubka do drugiego, przekładaniem Oli koralików, wrzucaniem i wyjmowaniem monet ze skarbonki... Często stosujemy więc taką formę domowej terapii zajęciowej:).

Dziś podczas pionizacji zapragnął pobawić się grą Rummikub. Dotychczas zazwyczaj przekładał i rozrzucał dookoła siebie kostki, a dziś ochoczo przystał na moją propozycję poukładania ich na podstawce.

Nawet nie przypuszczałam, ile może mu to sprawić radości (nie wspominając już o korzyści). Z ogromnym przejęciem układał kostki i co chwilę wydawał z siebie entuzjastyczne okrzyki:

- Maaamo, kuuuje! (Mamo, dziękuję)
- Maaamo paś, ile mam! (Mamo, patrz, ile mam)
- Maaamo doooba mi się to! (Mamo, podoba mi się to)

Same achy i ochy, był zachwycony! 


Ja też byłam zachwycona:) 

Gdy sięgam pamięcią wstecz, przypominam sobie, jak mniej więcej rok temu mówiono mi, że Wojtuś będzie dostarczał nam wiele powodów do radości. Wtedy jednak naprawdę ciężko mi było w to uwierzyć. Patrzyłam  na niego wyłącznie litościwie przez pryzmat jego choroby i własnego żalu. Dziś, mimo iż żal w sercu jeszcze pozostał,  bardzo wzrusza mnie widok Wojtka cieszącego się każdym drobiazgiem, Wojtka przeżywającego w niesamowity sposób  najzwyklejsze czynności. W takich chwilach  cieszę się razem z nim, jak dziecko i mówię: Wojtek, jesteś cudowny:).

P.S.  Wojtuś nadal ma katar i pokasłuje. Wczoraj rehabilitant osłuchiwał go, ściskał i powiedział, że w płucach i oskrzelach nic nie zalega, wydzielina jest tylko w górnych drogach oddechowych. Jutro wizyta u lekarza. Niepokoję się, ale mam  nadzieję, że to wreszcie minie. I choć to dobrze, że Wojtek odkrztusza, to na dźwięk wojtkowego kaszlu dostaję gęsiej skórki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz