Do naszej prawie ośmioletniej gaduły dołącza właśnie druga. Zaczęło się zatem. Chwilami bardzo zaskakujące, czasami
rozbrajające, momentami męczące, ale zawsze najsłodsze na świecie zadawanie
pytań.
Podstawowe pytanie Wojtusia
dotyczące wszystkiego, co go otacza brzmi: Cio to naci?
Pyta więc, co to znaczy:
telewizor, pilot, lusterko, zmywarka, tata, Ola, zepsuta kierownica, będę jadł
kolację…………………………………………..
Dziś między innymi zapytał, cio
to naci dziewo. Tłumaczę więc, że to roślina, rośnie w ziemi, często ma liście,
ale teraz zimą nie ma iści…
Reakcja Wojtusia: Ooooooo
(niemalże płacz), dziewo nie ma liści! Ktoś ziewał liście, oooooooooooj.
Trzeba było wytłumaczyć, że nikt
nie zerwał tylko same spadły, bo było im zimno, ale niedługo wyrosną nowe.
Czasami Wojtuś podejmuje ciekawe
dyskusje. Ostatnio odwiedził nas pewien wujek, któremu Wojtuś zadał pytanie:
- Gujek, maś kieniegidol?
(telewizor).
- Nie mam telewizora.
- Nie maś
kieniegidola?????????????????????!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
- Nie mam.
- To nie oglądaś bajek?
- Nie oglądam bajek.
Cisza. Wojtuś myśli. Wreszcie
pyta:
- A maś ściane?
-Mam.
- Maś ściane, a nie maś
kieniegidola?
Mnie zaskoczył natomiast
swoją stanowczością i silną osobowością. Stał w pionizatorze i bawił się kierownicą.
Podsunęłam mu pokrojone jabłuszko, ale Wojtuś stwierdził, że nie może zjeść, bo
jedzie samochodem. Zachęcam go więc mówiąc:
- Wojtusiu, tata jak jedzie
samochodem, też często je jabłko.
- Ja nie jeśtem tata, ja jeśtem Gojtek!
– odpowiedział stanowczym tonem mój syn:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz