Rok 2012 zaczął się dla nas ciężko – chorobami,
znacznym osłabnięciem Wojtusia. Wraz z wiosną, kiełkowała w nas nadzieja, że
jednak mimo wszystko może nie będzie aż tak źle. I nie jest – forma lepsza niż
po zeszłorocznej zimie. Lato, jesień, zima, to przecudny rozkwit mowy naszego synka,
który dziś mówi już wszystko, pełnymi zdaniami (no, może nie zawsze wyraźnie i
w pełni zrozumiale dla wszystkich). Jesienią Wojtuś nareszcie mógł poczuć smak
niezależności - zaczął samodzielnie przemieszczać
się po mieszkaniu na wózku inwalidzkim, który jest teraz również nieodłącznym
towarzyszem wszystkich naszych wyjść z domu.
W minionym roku kontynuowaliśmy zawieranie kolejnych nowych
znajomości, wirtualnych, telefonicznych, a z niektórymi udało nam się spotkać
osobiście (Ula, Hubert, Magda, Lia, Franek, Samanta). Doceniamy również bardzo
dotychczasowe znajomości, te spoza kręgu SMA, te, które były i są oraz te,
które były, potem gdzieś się zakurzyły, a teraz znów są. Mimo iż
nie jesteśmy zbyt dyspozycyjni, ogromną radość przynoszą mi nasze rozmowy
telefoniczne, sms-y, maile:)
.
Z miesiąca na miesiąc coraz bardziej doceniam różnicę
wieku między naszymi dziećmi. Przynajmniej na tym etapie życia. Mogą się już
razem bawić, Ola dużo tłumaczy Wojtusiowi, niemalże do perfekcji opanowała
uspokajanie Wojtusia w chwilach kryzysowych – mimo tego, że sama jest
niecierpliwa, w takich sytuacjach często wykazuje się znacznie większą cierpliwością
niż ja:). Ola to mądra, pomocna dziewczynka.
Miniony rok zakończyliśmy i nowy przywitaliśmy w
rodzinnym gronie. Oczywiście przed wyjazdem sto razy pytałam, czy na pewno
wszyscy są zdrowi. Po setnym i jeszcze jednym potwierdzeniu, że tak,
mimo iż ja nie byłam w najlepszym nastroju, pojechaliśmy. W drodze na sylwestrowy wieczór Oli udało się dodzwonić do Radia
Bajka i wygrać książkę w konkursie:). A na miejscu – sympatycznie, wesoło - dziękujemy za
zaproszenie, cieszę się, że spędzieliśmy razem ten wieczór! Dzieci szalały, nie zapowiadało się, że położą się spać przed
północą, więc chyba przed godziną 21.00… przestawiliśmy zegarki o 2 godziny do przodu i po 23.00
właściwego czasu nasze skarby już smacznie spały, przekonane, że zasypiają po 01.00:). A poniżej młodsza ekipa sylwestrowa z Wujkiem Łukaszem na czele:
Dla mnie takie spotkania jeszcze są wyzwaniem,
zwłaszcza przed i na początku. Zawsze, kiedy przebywamy w towarzystwie małych
dzieci, rówieśników Wojtusia, moją głowę zaprzątają pewne myśli. I chociaż z
jednej strony, jest mi przykro, że Wojtek nie może pobiegać z dziećmi, pobawić
się tak samo, jak one, że w większości czynności potrzebuje pomocy…, to z
drugiej strony, zawsze na takich spotkaniach jestem świadkiem bardzo ciepłego
przyjęcia Wojtusia. Dzieciaki jak biegną, prowadzą w pędzie wózeczek z
Wojtusiem (a on się cieszy), zawsze chętnie coś podadzą, podniosą, pomogą – tu niezastąpiony
był Krzyś z herbatniczkami i nie tylko:). A że są to dzieci, otwarte na innych i na świat, czasami
nawet przymierzają się do wózeczka Wojtusia:). Tak więc, mimo ukłucia w sercu, czuję jednocześnie
ogromną radość z tego, że Wojtuś jest akceptowany, że wtapia się w otoczenie i
swoim zachowaniem, uśmiechem, rozmowami, wywołuje uśmiech na twarzach innych
osób.
W ten Nowy Rok wkraczamy w lepszych nastrojach niż rok
temu. Chcemy wierzyć, że możemy być szczęśliwi (co tam wierzyć, chcemy być szczęśliwi, bo dzięki temu nasze dzieci będą szczęśliwe!),
pragniemy potrafić się cieszyć tym, co mamy, chcemy być silni i wytrwali,
chociaż pewnie niejeden raz przyjdzie nam zmagać się z trudnymi emocjami. Chcemy
mieć nadzieję…
Wszystkim życzymy pomyślnego Roku 2013, pełnego optymizmu,
uśmiechu, sukcesów, a rodzinom z SMA dodatkowo tego upragnionego przez nas światełka
w tunelu, żeby wreszcie się pojawiło i nie zgasło:).