środa, 26 marca 2014

Wiosna przyszła...

... a wraz z nią w zeszłym tygodniu jakieś chrypkowo-katarowe wirusisko przyplątało się do Oli, następnie w niedzielę przeszło na mnie i tym samym niezniszczalna matka została delikatnie złamana. Całe szczęście jest Babcia, więc w chwilach kryzysu i silniejszego osłabienia mogę się położyć i zregenerować. 

Mam nadzieję, że wirus pójdzie sobie precz i na Wojtusia już się nie przerzuci. 

Tymczasem Wojtusiowi zachciało się dziś wejść pod stół. Posiedział trochę, porozglądał się i stwierdził, że jest psem Burkiem, który siedzi w budzie i prosi o kolację - kości. Kolacja w postaci kanapeczek-kosteczek została zatem podana zgodnie z życzeniem:







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz