Jedną z osób, która wyjątkowo przeżywa chorobę Wojtusia, która mocno wierzy, że pojawi się lek na SMA, która chyba najbardziej martwi się, kiedy Wojtuś nie chce ćwiczyć, jest Dziadzio Rysio.
Podczas ostatnich Świąt Bożego Narodzenia, w trakcie naszego pobytu u dziadków, Wojtuś przeżywał jeden ze swoich kolejnych buntów. Kiedy tylko zauważał, że choćby największym podstępem próbuję cokolwiek z nim zrobić, natychmiast zaczynał się wyginać, robić głupie miny i stanowczo stwierdzał: "Nie będę ćwicił". Cóż było robić? Jedynie potraktować bunt jako chwilowy i cierpliwie przeczekać. Dziadzio jednak czekać nie chciał, dlatego pewnego poświątecznego dnia, natchniony jakimś programem TV, wyciągnął z babcinego pudełeczka dwie gumki pasmanteryjne, dał je oczywiście mnie i polecił ćwiczyć. Początkowo z oporami, ale jednak po jakimś czasie Wojtuś przekonał się do nowej "zabawy", tak więc już od dłuższego czasu, z różnym efektem, gumki towarzyszą nam niemal codziennie. Ciągamy je zatem na wszelkie możliwe sposoby, rączkami, nóżkami, zawsze to jakaś inna forma ćwiczeń z oporem:)
Ah ten dziadek :)
OdpowiedzUsuń