Nie, jeszcze nie mamy kota i psa, chociaż dzieci pewnie by się ucieszyły.
Po prostu, najzwyczajniej na świecie, natchnione chwilą i porą karnawałową, dzieci postanowiły zapragnąć mieć maski. A skoro dzieci pragną i aż im się oczy same śmieją na myśl o tym, że za chwilę będą mogły poudawać kogoś innego (zwłaszcza to młodsze), matka zawija rękawy, wyciąga nożyczki, resztę przynosi to starsze, i w taki właśnie prosty sposób - z uwzględnieniem preferencji obojga - chwilami miewam kota i psa.
Pies, już poważniejszy i bardziej rozumny, więc cieszył się, ale w granicach przyzwoitości oczywiście, świadomy, że psem przecież nie jest.
Kot zaś - tu emocje sięgnęły naprawdę zenitu - aż piszczał z radości i zachwytu, kiedy się ujrzał w lustrze i przekonał, że naprawdę jest kotem!
Oto kot i pies:
:) zapraszamy ponownie na spotkanie z prawdziwym kotem i psem do Ursusa:) Niezłe umiejętności plastyczne Asiu :)
OdpowiedzUsuńAgnieszka, jak tylko będzie ku temu okazja, chętnie przyjedziemy:)
OdpowiedzUsuń