Zeszłoroczny
1% zapewni Wojtusiowi m.in. jeszcze większą niezależność i ... szybkość, a
będzie to możliwe dzięki wózkowi Skippi, o którym pisałam tu.
Zamówiliśmy go pod koniec marca i bardzo liczyliśmy na to, że weekend majowy
rozpoczniemy szaleństwami na nowym sprzęcie. Jeszcze jednak musimy trochę
zaczekać.
Ale
jednak majówkę spędzamy na ... nauce jazdy na Skippim! Jest to możliwe dzięki
uprzejmości Pana Pawła z Firmy Orto Service, który
udostępnił nam na kilka dni egzemplarz pokazowy!
Pierwszy
dzień - totalny chaos, kręcenie się w kółko, a my przygarbieni przy Wojtusiu
kierujemy joystickiem razem z nim. Drugi dzień - już nieco lepiej - Wojtek jest
trochę bardziej zorientowany, o co w tym wszystkim chodzi, prawie umie jechać
prosto, tylko jeszcze nie bardzo kojarzy, że aby jechać, trzeba cały czas
trzymać rękę na joysticku. Trzeci dzień, czyli dziś - jesteśmy w ogromnym szoku
- Wojtuś już jeździ sprawnie, manewruje, wycofuje, wykonuje nawet slalom
pomiędzy drzewkami na trawie i - uwaga - na cały głos przyśpiewuje: "Oooo,
ja sie psiejde!" (w rytm do znudzenia serwowanego nam przez Olę Gangnam
Style), buźka uśmiechnięta od ucha do ucha i okrzyki radości: " Ale siupel
ten wóziek śkipi! Ale sialony ten wóziek!" I jeździ już nie tylko na
jedynce, ale na dwójce! (prędkości). SAM!!! A my idziemy obok niego! Jejku, a
myśleliśmy, że wózek elektryczny będzie potrzebny dopiero za kilka lat , bo
przecież Wojtuś jest jeszcze malutki...
Jutro
dalsze doskonalenie jazdy w plenerze, bo tylko do takich celów będziemy
wykorzystywać ten wózek, w domu nadal pozostaje wózek aktywny.
Bardzo cieszę się, że Wojtuś jest szczęśliwy. Ściskam Cię mocno sprytny i mądry Wojtusiu. Pozdrawiam. Aga
OdpowiedzUsuń