wtorek, 23 kwietnia 2013

Jesteśmy

Do naszych stałych zaglądaczy - jesteśmy i mamy się w sumie całkiem w porządku, tylko jakoś tak ostatnio czas ucieka mi przez palce, może trochę lenistwo mnie dopadło, może troszeczkę zmęczenie...
 
A co u nas?
 
Intensywnie przygotowujemy sie do przyjęcia przez Oleńkę Pierwszej Komunii Świętej, co wydarzy się na początku maja. Przygotowań dużo i tych duchowych, i tych organizacyjnych. No np. dziś postanowiłam zająć się swoim wyglądem, a dokładnie ubraniem. Jako że wielkich gal u nas mało, a mi - z racji niemalże ciągłego spędzania czasu na podłodze, na kolanach - najwygodniej jednak w dresach i jeansach, hmm... no i niestety, mimo iż cały czas CHYBA nie jestem gruba, to jednak trochę mi sie przytyło, więc trzeba było nabyć jakieś nowe eleganckie odzienie na tę uroczystość. I tak własnie dziś z lekkim przerażeniem stwierdzałam w kolejnych przymierzalniach, że wybierany przeze mnie automatycznie rozmiar jest ciut za ciasny i trzeba było jednak kupić większy:(
 
Czekamy też na... Polę:) I mamy nadzieję, że do końca będzie grzeczna i za bardzo się nie pospieszy z przyjściem na świat, które zostało przewidziane na połowę maja. Dlaczego lepiej by było, żeby jednak była terminowa? Bo jej mama, czyli moja siostra jest matką chrzestną Oli i bardzo byśmy chcieli, żeby była na Komunii:)
 
Wojtek - buntuje się jak nie wiem co. Oczywiście najbardziej podczas ćwiczeń. Robi na przekór, źle, albo wcale nie chce, czym niestety doprowadza mnie do lekkiego stanu przedzawałowego... Ale liczę na to, że jednak uda się opanować tę sytuację, może to tylko chwilowy bunt...?
 
Czekamy z niecierpliwością na zamówiony wózek elektryczny Skippi, może niedługo już będzie. A doczekać się go już nie możemy, bo jednak taki prawie trzylatek ciągle w spacerówce prowadzonej przez kogoś..., jak wokół dzieciaki szaleją na hulajnogach, rowerkach, jeździkach SAME.... Przedałoby już się i jemu trochę nieżalezności.
 
Z racji problemów pleckowych i ostrożniejszej obecnie jeździe na wózku aktywnym, jesteśmy w trakcie uzganiania szczegółow dotyczących pelot bocznych, uniemożliwiających przechylanie się na boki. A z racji też tego, że nasz wózek ma same opony, bez ciągów i ja nie potrafię sie przełamać, żeby wypuścić Wojtusia na tym wózku na dwór (bo po równym i gładkim jakoś sobie na tym wózku tez poradzi) i pozwolić mu na jazdę bez ciągów po podłożu, na którym może coś nasikało albo i jeszcze co innego zrobiło (chociaz wiem, że normalnie i tak mógłby się wszędzie tym umorusać), to czekamy na zamówione ciągi do kół tego wózka. Jeszcze trochę musimy poczekać, bo ze sprzętem rehabilitacyjnym niestety tak już jest, że się czeeeekaaaa.
 
Koflatora chwilowo nie mamy, czekamy na Weekend ze SMA-kiem i liczymy, że tam dowiemy się więcej. Dziś większość specjalistów jest na nie dla koflatora u Wojtusia. Musiałabym tę decyzję podjąć sama i być za nią odpowiedzialna. Za być może nieumięjętne stosowanie sprzętu medycznego na własnym dziecku. Boję się. Zaczekamy więc, mam nadzieję, że ta kwestia rozwiąże się niedługo, pozytywnie dla Wojtusia.
 
No i wreszcie oczywiście wiosennne porządki! DOPIERO, niestety, mycie okien, ale w sumie to dopiero teraz pogoda na to pozwala. Codzienne próby porządkowania mieszkania, segregowania, przebierania, przekładania... A potem Jarek będzie sie wściekał, że nic nie jest na swoim miejscu i w ogóle to "gdzie są te moje spodnie, które tu zawsze leżały!!!" będę pewnie słyszała:)
 
Tyle u nas:)
 
 
 
 
 

1 komentarz:

  1. To dużo i dobrze:-)
    3mamy kciuki za komunie Oleńki.
    Buziaki dla chłopaków!!!

    OdpowiedzUsuń