Sierpień zakończyliśmy Weekendem ze SMA-kiem oraz uciążliwym katarem Wojtusia. Tak więc wywołujący u mnie paniczny strach temat PRZEDSZKOLE, z początkiem września był jeszcze nieaktualny. Walczyliśmy zatem, całe szczęście, tylko z katarem, a przygotowana wyprawka czekała:
Katar minął, tak więc w miniony wtorek Wojtusia czekała wcześniejsza niż zwykle pobudka:
Daliśmy jednak radę i o godzinie 8.30 przekroczyliśmy próg przedszkola. Wojtuś - zaciekawiony i w sumie zadowolony z tego, co miało nastąpić; ja, co tu ukrywać - przerażona. Przerażona do tego stopnia, że pod przedszkolem zostawiłam samochód z otwartym bagażnikiem...
Ku mojemu miłemu zaskoczeniu, zarówno pierwszego dnia, jak i podczas kolejnych, było całkiem dobrze. Jedynym problemem było wejście do sali. Z każdym dniem coraz mniej pewne i chętne, w piątek okraszone drobnymi łezkami. W trakcie dnia jednak wszystko było w porządku, Wojtuś, choc jeszcze nieśmiały, zaczyna bawić się z dziećmi, uczestniczy w zajęciach:
Odbierałam go naprawdę zadowolonego:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz