środa, 18 maja 2016

Po operacji

Niestety, kość uległa wtórnemu przemieszczeniu, dlatego w poniedziałek musiała być nastawiana operacyjnie. Wczoraj wyszliśmy do domu.

Przed nami ciężkie tygodnie. Ciężkie dla Wojtusia noce, bo nie bardzo można sie przekręcić. Trochę marudzi, ale pewnie sie przyzwyczai. Musimy byc bardzo ostrożni i delikatni przy przenoszeniu, czynnosciach pielnęgnacyjnych, sadzaniu itd. Ale jakoś to przetrwamy. Byle tylko dobrze się zrosło. 




czwartek, 5 maja 2016

Kolejne złamanie

Niestety, tegoroczna majówka, choć zapowiadała się ciepło i przyjemnie, zakończyła się bardzo niefortunnie. Podczas poniedziałkowego popołudniowego spaceru na wózku elektrycznym Wojtuś, trzymając patyk w rączce, przesuwał nim po ogrodzeniu - taka zwyczajna dziecięca zabawa... Niestety, w pewnym momencie patyk się zaklinował, wózek jechał dosyć szybko, Wojtusiowi wykręciła się mocno ręka w nadgarstku. Płacz, ale po kilkunastu minutach ruszał już ręką, trochę ostrożnie bo go bolała, żadnego siniaka, opuchlizny. Następnego dnia rączka była prawie całkowicie sprawna, jeździł już na wózku aktywnym i prawie nic nie bolało. W środę - cały dzień jak gdyby nigdy nic, aż do wieczora, kiedy ręka doznała urazu po raz drugi. W nocy spuchła, wczoraj rano już bardzo bolała, więc pojechaliśmy do szpitala na Niekłańskiej - złamanie kości przedramienia z przemieszczeniem...

Czas oczekiwania w wielkim stresie, bo bardzo obawialiśmy się nastawiania, ale lekarz zdecydował zagipsować cienko rękę bez prostowania, żeby nie narazić Wojtka na dodatkowe urazy przy jego delikatnych kościach. Z rtg kontrolnego wykonanego po założeniu gipsu wynikało, że ręka w gipsie została ułożona tak, że kość ustawiła się całkiem ładnie. Za tydzień wizyta kontrolna. 

Przed nami znów ciężkie tygodnie, musimy bardzo uważać, żeby łokieć nie doznał żadnego urazu, ale mimo poważniejszego złamania niż to, które miało miejsce latem, nieporównywalny komfort funkcjonowania dla Wojtusia, który bardzo cierpliwie przetrwał kilkugodzinny pobyt w szpitalu, oczekiwanie na wizyty, badania itd. Naprawdę dzielny z niego pacjent. Wieczorem należał mu się odpoczynek:


Pozostaje nam mieć nadzieję, że kości zrosną się jak należy. 

Nie jest najłatwiej w tej naszej nieco innej normalności, ale nauczyliśmy się z nią żyć i cieszyć każdą chwilą, kiedy wydaje nam się, że mamy przewagę nad Potworem. Takie sytuacje jak opisana dziś niestety, przybijają człowieka i sprawiają, że na chwilę skrzydła opadają. Na chwilę, bo przecież szkoda czasu na użalanie się na sobą, kiedy ten mały wyjątkowy człowiek na nas patrzy: