czwartek, 11 czerwca 2015

Kondycja

Po jesiennym zapaleniu płuc całą zimę Wojtek trzymał się naprawdę dobrze. Dzielnie przetrwał paskudne choróbsko mamy i siostry. Fakt, nie chodził do przedszkola (temat przedszkola zasługuje na oddzielny wpis i na pewno za jakiś czas się pojawi), mieliśmy w tym czasie również badania pod kątem alergii pokarmowej, więc oszczędzaliśmy się w domu. Z początkiem kwietnia Wojciech miał ruszyć do przedszkola, ale dopadł go jakiś katar. Wrócił więc nieco później, nawet zaliczył wycieczkę do Centrum Nauki Kopernik, jednak po chwili znów powrócił katar, trochę kaszlu. Z początkiem maja było już całkiem dobrze, tak więc na wizycie u dr Agnieszki Stępień Wojtuś pokazał chyba szczyt swoich możliwości, za co został bardzo pochwalony i zmotywowany do dalszej pracy. Okazało się nawet, że mostek, nad którym tak intensywnie pracowaliśmy, poprawił sie o co prawda niewiele, bo o 4 st., ale cieszyliśmy się, że nic się nie popsuło. 


Minęło kilka dni i mieliśmy kolejny powrót kataru, więcej mokrego kaszlu, został włączony antybiotyk, po 10 dniach niby lepiej, ale jeszcze coś tam siedziało. Udało się nam zaliczyć piknik z okazji Dnia Dziecka.




Po trzech dniach jednak ropne katarzysko wróciło ze zdwojoną siłą, a częstotliwość mokrego kaszlu bardzo męczyła Wojtka. Lekkie leczenie nie skutkowało, z każdym dniem było coraz trudniej, skończyło się na rtg płuc (czysto), morfologii (bez większych zmian) i jednak na kolejnym, tym razem mocnym antybiotyku. Bo dobie była już poprawa. Ale ten czas bardzo wymęczył Wojtka, ciężko mu się śpi w nocy, pulsoksumetr i jego odczyty momentami mnie przerażają. Przed nami badania mające na celu sprawdzenie oddechu Wojtka. Prosimy o mocne trzymanie kciuków.